Do napisania kilku zdań o cmentarzach cholerycznych skłania mnie okoliczność posadowienia kamiennego obelisku na takim właśnie miejscu w Stojowicach, na nieruchomości p. Kazimierza Panusia. Nie było tam żadnego trwałego znaku. A pamięć choć bywa często zawodna, tu jednak przetrwała i do dziś nazywane jest to miejsce „na grobach”. Z tej racji jednak, że już tylko nieliczni mogli to miejsce dokładniej zlokalizować, powstała myśl ustawienia tam trwałego znaku oraz, aby przechodzący tam mogli czasem westchnąć do Boga za nimi.
Nazwa cmentarz choleryczny na pewno ścisła nie jest. Powinno się raczej używać określenia cmentarz epidemiczny: na takich bowiem cmentarzach grzebano zmarłych na różne choroby zakaźne. Oprócz cholery zmarłych na czerwonkę, tyfus, itp. My jednak używamy tego określenia tradycyjnie, ufając że nikt nam z tego powodu nie będzie wybrzydzał.
Księgi parafialne zgonów – Liber Mortuorum (zwane także Liber Defunctorum – są chyba najbogatszym źródłem wiadomości na temat pochowanych naszych przodków oraz przyczyn ich śmierci, ale wiadomości i tu ścisłe nie są. Przyczyna śmierci wpisywana w rubryce Morbus et qualitas mortis rzadko podawana była jako jednostka chorobowa, najczęściej zaś jako objaw. Wiadomo przecież, że zapisujący to proboszcz medykiem nie był, a zapisał to, co zgłaszający mu podawali. Stąd w tychże rubrykach przeczytać można, że przyczyną śmierci była np. febra, kaszel, ból brzucha, puchlina brzuszna, duszności, biegunka, itp. Tymczasem febra (febris) czyli wysoka gorączka mogła być spowodowana zarówno zapaleniem płuc jak również gruźlicą czy grypą. Inne określenie: kaszel (tussis) podawany jako powód śmierci, mógł być spowodowany gruźlicą, zapaleniem płuc, rozedmą płuc, itp. Powodem puchliny brzusznej (hydropsis) mogła być marskość wątroby, zapalenie nerek albo i nawet sepsa. Zaś duszności (dyspnea) spowodowane mogły być zapaleniem płuc, astmą, gruźlicą lub rakiem płuc…
Choroby zakaźne układu trawiennego a więc: cholera, dur plamisty czyli tyfus, czerwonka, to choroby przenoszone przez wodę zanieczyszczoną odchodami ludzkimi lub bydlęcymi. Rozwijały się one na szerszą skalę zawsze w miesiącach ciepłych, w czasie zimowym należały zawsze do rzadkości, gdyż w niskich temperaturach bakterie ginęły. Ludzie zaś wodę do spożycia czerpali z potoków i strumyków. Nie mieli świadomości, iż choroby powyższe przenoszone są drogą pokarmową. Uważali, że choroby te przenoszą się drogą powietrzną. Dlatego też i modlili się: Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie. Kiedy zaś udowodniono, że przenoszą się najczęściej przez spożywaną wodę cesarz austriacki (nie pamiętam już w którym roku) nakazał na każdej roli (osiedlu) obowiązkowo kopać studnie, aby z nich tylko można było czerpać wodę do spożycia.
Zaznaczyć trzeba, że na choroby zakaźne o jakich tu mówimy, nie wszyscy zarażeni umierali. Np. pojawiała się łagodna forma cholery azjatyckiej (zwana cholerine) charakteryzująca się także biegunką, ale tę chorobę zwykle ludzie przechodzili. Śmierć w tym wypadku najczęściej była udziałem najsłabszych: niemowląt, dzieci, a także niedożywionych i starców.
Cmentarze choleryczne (epidemiczne) powstawały w odpowiedzi na rozporządzenie władz austriackich z roku 1831. Zakładano je w każdej wiosce, tak aby zmarłych na chorobę zakaźną nie przewozić z wioski do wioski i nie rozprzestrzeniać zarazy…. Nie wiadomo kiedy założono cmentarz w Stojowicach: dokumenty na ten temat milczą, ale można przypuszczać, że miejsce grzebania wyznaczono niezwłocznie po rozporządzeniu. Trudno bowiem przypuścić, aby miejsca na pochówek szukano dopiero wtedy, gdy ktoś umarł. Wolno nam więc sądzić, że po roku 1831. A kiedy rozpoczęto grzebanie? Tego pewnie się nie dowiemy: w księgach zmarłych nie odnotowywano miejsca pochówku, a także, jak już wspomniano, w rubryce „Przyczyna śmierci” podawano nie jednostkę chorobową, ale objawy. Ponadto w rubryce tej często pisano po prostu jedno słowo: ordinaria, co można tłumaczyć: zwyczajna, pospolita. Wiele zapisów jest też bardzo trudnych do odczytania, wymagałoby to dokładnej i specjalistycznej analizy….
W księdze zmarłych wsi Stojowice zapis cholera pojawił się po raz pierwszy dopiero w roku 1849. Umarły wtedy na tę chorobę w Stojowicach 4 osoby. A po raz drugi odnotowano cholerę w 1855, kiedy to umarły 3 osoby. Oczywiście nie znaczy to, że na stojowickim cmentarzu spoczywać może tylko 7 osób, albowiem na takich cmentarzach grzebano, jak wspomnieliśmy, zmarłych na różne choroby zakaźne. A taką też niewątpliwie była czerwonka (dissenteria), która pojawiała się często. Jako epidemia wystąpiła w roku 1863, kiedy to zmarło 6 osób; w 1873 – 5 osób; rok później zmarło 8 osób. Na tyfus w latach 70-tych – 5 osób. Dokładniej obrazuje to poniżej tabela.
Jak widać z wykazu, nie są to jakieś wielkie liczby, ale pamiętamy, że nie wszystkie zapisy zostały odczytane, a Stojowice w tym czasie nie były wielkie, mogły mieć najwyżej 50-60 domów. Należy też wiedzieć, iż choroby zakaźne układu trawiennego często występowały w mini epidemiach obejmując jedną lub kilka wiosek i wcale nie musiało umierać na nie wielu ludzi.
Zakończę innego typu uwagą: spotykamy się dość często z twierdzeniem, iż dawniej nie było chorób nowotworowych. To prawdą nie jest. Narośla i guzy na ciele, które były widoczne określano w księgach zmarłych jako tuber, tumor, albo carcinoma; nie było zaś możliwości medycznych diagnozowania chorób nowotworowych wewnętrznych.
Ks. Józef Stopka